To wydarzyło się jakiś czas temu. Niby wiedziałam, że wszystkie młode małżeństwa przeżywają kryzysy. Że to się może przytrafić najlepszym. A jednak byłam trochę zdziwiona, kiedy wróciłam do domu i znalazłam tam…
Damską bieliznę niewiadomego pochodzenia!
W życiu każdej rodziny nadchodzi taki czas, kiedy kosz na pranie wybucha, brudne pranie bierze zakładników w postaci psów, kotów i mniej sprytnych dzieci. Wejście do łazienki jest tak samo groźne, jak chodzenie nocą po bagnach. I to był jeden z takich czasów, kiedy właśnie wróciliśmy z Polski. Wyładowaliśmy kilka worków prania z samochodu i łazienka odmówiła współpracy. To właśnie wtedy, segregując czarne skarpety od czerwonych koszulek, łzami i potem zraszając swoje za duże już sukienki, odkryłam… damskie majtki niewiadomego pochodzenia. Na pewno nie były moje. Wiedziałam to od pierwszej chwili. Po pierwsze nie zmieściłyby mi się na tyłek, po drugie, nie mam takich gaciów.
Co robią obce damskie majtki w mojej górze prania?!
Nie wiem o czym mówisz!
Ojciec Dzieciom wparował do łazienki, nie podejrzewając zbliżającej się katastrofy.
Nie wiedział jeszcze, że za chwile jego niecne uczynki sprowadzą czarne chmury na naszą rodzinę, nasz związek, nasze zwierzęta i nasze pranie.
– Co się stało? – zapytał głupio, jakby nie wiedział co się stało. Jakby koronkowy dowód jego nikczemności nie był dość wymowny.
– Czyje to gacie? – rzuciłam w niego majtami.
– Nie moje!
– Że nie twoje to wiem, ale jak ona ma na imię?!
– Może to twoich koleżanek?
– Nie wygłupiaj się, od miesięcy nie mieliśmy gości! – powoli zaczynało się we mnie gotować.
Stało się. Zamknęły się żelazne wrota mojego serca. Ojciec Dzieciom był stracony. Na zawsze utracił wstęp do mojego życia. Trupem padły wszystkie ciepłe uczucia, jakie do niego żywiłam.
Przez resztę dnia chodził za mną i dobijał się do tych drzwi, które już dla niego były na wieczność zabite deskami. Minę miał przy tym strapioną i słusznie. Też by mi było głupio, gdybym wdepnęła w coś takiego.
A mówili mi, ostrzegali.
Tłumaczył się, że to nie tak jak myślę, że on może wyjaśnić. Że to wszystko da się jeszcze naprawić. Że to musiało zostać po gościach.
To takie typowe! Czekałam aż powie:
– To nic nie znaczyło!
Ale nic takiego nie powiedział.
W sumie nawet lepiej, bo wieczorem sobie przypomniałam, że te gacie… to przez pomyłkę zabrałam mojej mamie, jak ściągałam nasze pranie z suszarki w Polsce.
Oj tam, sałatka, kapelusz czy awantura…
Hahaha, czułam jakiś podstęp w tym wpisie :P. Tez w tym wieku zdarzają mi się problemy z pamięcią. Zatem afera gaciowa zakończona?
O matko,ale numer.super czyta się Pani wpisy.
Dziękuję 🙂 I nie przesadzajmy z tą panią ; -)