Dzisiaj oddaję klawiaturę komuś innemu. To Ojciec Dzieciom napisał dla was ten post, a ja go tylko przetłumaczyłam. Oryginał do wglądu tutaj: illuminateur.
Nie będę tego ukrywał, nie byłem fanem historii i geografii w liceum. Poniekąd, dlatego że nauczycielka historii pluła jak mówiła i poniekąd, dlatego że nauczyciel geografii był naprawdę bardzo… francuski. Nie przypominam sobie jednak, żebym kiedykolwiek uczył się o Polsce.
Polska? A gdzie to?
Od strony geograficznej, szukałbym Polski gdzieś w okolicy Austrii. Myślałem też, że historia Polski rozpoczęła się wtedy, kiedy dowiedziałem się o jej istnieniu. Nieco ze wstydem przyznaję, że Polska kojarzyła mi się z miejscem, do którego Napoleon wybrał się, żeby odmrozić sobie tyłek podczas swojej kampanii na Rosję, ale nie dałbym sobie za to ręki uciąć. Ani głowy. Ani nic innego!
Polska po Francusku
Na moją obronę powiem, że nie jestem jedynym francuskim oszołomem, który nie ma o Polsce pojęcia. Moja przyjaciółka zapytała niedawno, czy Polska leży koło Rumunii. Pewna osoba z rodziny co chwilę poleca mi zabierać w podróż (samochodem) do Polski butelkę wody, świecę i kołdrę, bo „Nigdy nic nie wiadomo w takim zimnym kraju”. No pewnie, wszak Warszawa to już koło podbiegunowe.
Język polski to kolejna rzecz, która dla Francuzów jest po prostu egzotyczna. Trochę jakby ciocia Stenia nadepnęła na planszę podczas gry w Scrabble. Możemy powiedzieć te wszystkie „przy”, „grzy” czy jeszcze „czeszcz”. Niemożliwe do wymówienia są te wszystkie polskie trzeszczenia i szelesty!
Wstydźcie się, Francuscy ignoranci!
Polska zasługuje na szczególne zainteresowanie Francji. Nie tylko, dlatego że zauważyłem dużo akcentów frankofilskich w jej kulturze. Ale też, dlatego że jak donoszą moi informatorzy, liczni królowe i królowe francuscy wybierali się do Polski i tam zawierali małżeństwa. Skromnie dodam, że niedługo i ja dołączę do tego grona.
Wiecie, że Polacy uczą się w szkole francuskiego. Jesteście w stanie wyobrazić sobie naukę polskiego? Dla przypomnienia, granica Polski jest tylko 1000 kilometrów od Strasbourga. Kiedyś trafiłem do miasta na dalekiej północy Polski, w której mechanik samochodowy mówił perfekcyjnie po francusku. Innym razem, pięknym francuskim zagadnęła mnie kobieta u polskiego fryzjera. Że już nie wspomnę o lekarzu, kiedy potrzebowałem zdjąć szwy. Nie do pomyślenia we Francji!
Mów jak Polak, jedz jak Francuz
Polski język jest też przesiąknięty francuskimi słowami. A propos, blamage, abat-jour, garage, etc. Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie danie: devolay. Jestem pewien, że to było tak.
Pewnego razu, Francuz otworzył Francuską restaurację w Polsce i podał nowe danie, które zapowiedział w bardzo francuskim stylu:
– Rolada drobiowa w śmietanowym sosie własnym podawana z warzywami sezonowymi. (oryg.: «roulé de volaille dans son jus de crème accompagné de petits légumes de saison»)
A na to polscy klienci między sobą odbyli taką rozmowę:
– Co to jest?
– A nie wiem, coś tam devolay.
I tak powstało to danie, które teraz można zjeść w większości restauracji przy trasie Warszawa-Olsztyn.
Inna lokalna potrawa: bigos! I też jestem przekonany, że wiem jak powstało: pewien podróżnik chciał przywieźć konno z Alzacji trochę choucroute. Wypadł mu pojemnik próżnowy i hop, wszystko się wymieszało. I dlatego w bigosie wszystko jest już rozdrobnione.
Bocian? Tutaj?!
Kolejna rzecz, którą Polska importowała z Azlacji – bocian! Podczas pierwszej letniej wycieczki do Polski myślałem, że ciągle jeżdżę wokół Strasbourgskiej Oranżerii (tam mieszkają okoliczne bociany). Osobiście, jestem przekonany, że te alzackie bociany powiedziały do polskich kolegów: Dobra, lećcie dalej, a my tutaj sobie zostajemy. Hopla!
Inne dobra importowane, tym razem do Francji.
Wiecie, że we Francji myślimy, że wszyscy ci ludzie, których zaraz wymienię, są Francuzami?
- Maria Curie-Skłodowska. – Skłoco? Uwierzyłem dopiero, kiedy stanąłem pod jej domem w Warszawie
- Matt Pokora – ma polskie korzenie, a jest ze Strasbourga!
- Frederyk Chopin – jakby był polakiem, to by się nazywał Fredrysław Szopinowski, ale pewnie łatwiej robić muzyczną karierę pod francuskim nazwiskiem.
- Kopernik – nie dość, że była kobietą to w dodatku POLKĄ?
- Jan Paweł II – no dobra, to to wiedziałem.
- Ludwik Zamenhoff – twórca języka Esperanto.
- I pewnie jeszcze wielu, o których nadal nie wiem, bo ciągle się uczę.
Chcę przez to wszystko powiedzieć, że Francuzi powinni lepiej poznać Polskę. Łączy nas przecież nie tylko historia, ale też ludzie, bo Polacy jak widać mają więcej wspólnego z Francją, niż nam się wydaje. A poza tym: widoki są piękne, jedzenie wspaniałe a kobiety naprawdę wyjątkowe, więc na co czekać? Polska jest tak samo daleko jak Brest! Jedziemy?
Jak wam się podobało? Pracujemy teraz nad Polską wersją Ojcowego bloga, a to jedynie przedsmak tego, co wydarzy się jesienią. Czekajcie!
Tymczasem, wyjątkowo, zapraszam was do Ojca na Facebooka i Instagram.
Śledźcie, polubiajcie, on jest nowy w internetach i bardzo go te lajki cieszą!
O, ja chcę więcej Ojca! Dobry jest 😀
Ponad rok go przekonywałam, że zostanie sławnym blogerem, zarobi kupę kasy i kupi mi torebkę od Chloe. 🙂 Więcej ojca po polsku będzie jesienią. Prace trwają 🙂
Popłakałam się przy devolayu 😀 Super wpis!
Cieszę się, że ci się spodobał! Pamiętam, jak pierwszy raz Chłop zobaczył w karcie devolay. Nie wierzył, że to już cała nazwa. „Ale co DE VOLAILLE?!”. Ciekawe jak było naprawdę z tym volajem 🙂
Cudowny post :D, od razu dałam linka do oryginału mojemu Francuzowi i teraz się zaśmiewa i dodał już bloga do ulubionych 😀
Super! Bardzo się cieszę, że i Francuzowi się spodobało 🙂
Ja mu dam importowanie bigosu z Alzacji! 😉 To Alzacja zaimportowała bigos z Polski! 😀
Też mu to ciągle mówię, że po prostu Alzaczczycy (Alzaczcjanie?) nie wszystko zrozumieli i nie pokroili mięsa. Z resztą, gdzie tam chourcoutowi do bigosu… phi!
Teraz to już kocham całą rodzinkę! 🙂
Dobraliście się poczuciem humoru. 😀
Bardzo mi (nam!) miło:-) Na szczęście francusko-niemiecki chłop poczucia humoru nie ma ekhm… bawarskiego 🙂
Ciekawe spojrzenie na Polskę 😀
Lubię czasem posłuchać o tym, jaka Polska wydaje się egzotyczna 🙂
Wowww, ale super!!!! I tekst, i koncept! A ja sobie francuskiego bloga będę czytać dla odświeżenia języka, o!
Wpadaj wpadaj, chłop ma jakiś płodny okres i na pewno się ucieszy 😉
Polska dla mnie zawsze będzie domem. Nie mogłabym pojechać i zamieszkać gdzieś w innym kraju.